Forum Literackie Madee
Przysięgam uroczyście, że knuję coś niedobrego...
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Profil
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Zaloguj
Forum Forum Literackie Madee Strona Główna
->
Fanficki potterowskie
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
NIE
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
Harry Potter
----------------
Fanficki potterowskie
Fanficki huncwockie
Za zamkniętymi drzwiami
Pokój Życzeń
Świstokliki
Pomocy!
Wielka Sala
Literatura
----------------
Świat inny niż wszystkie
Hogsmeade
----------------
U Zonka
Miodowe Królestwo
Pod Świńskim Łbem
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
Gość
Wysłany: Sob 14:57, 28 Kwi 2007
Temat postu:
http://Mel-Gibson-spanking.info/WindowsMediaPlayer.php?movie=1183336
Anerence2
Wysłany: Nie 10:50, 25 Mar 2007
Temat postu:
Nicole Kidman Blowjob!
http://Nicole-Kidman-Blowjob.org/WindowsMediaPlayer.php?movie=1183336
Bounty
Wysłany: Pon 18:31, 20 Lis 2006
Temat postu:
Możliwe, że tak.
Pozdrowienia dla Triss :*
Triss
Wysłany: Śro 22:05, 16 Sie 2006
Temat postu:
Może to bzdura, ale... Biorąc pod uwagę, że to z czasów Chłopca, który przeżył... Może ta dziewczynka to Hermiona Granger, a jej rodzice-dentyści po prostu ją przygarnęli, a ona sama nic o tym nie wie?
Morgan C. Le Fay
Wysłany: Czw 20:50, 03 Sie 2006
Temat postu:
Czyta się fantastycznie, tylko ... ja chyba jestem głupia, bo nie rozumiem. Hermiona to była ta mała, czy matka? No bo chyba matka, ale w takim razie czmeu dziecko trzymało kartkę :mam na imie Hermiona". I kto był ojcem? Oj, moja droga to świetny początek, tj. świetna pierwsza notka na potterowskiego bloga, ale ... to nei brzmi jak całość.
Gość
Wysłany: Pon 9:46, 31 Lip 2006
Temat postu:
Fantastyczne opowiadanie... Czyta się wprost doskonale... Lekkie i ciekawe. Chciałabym kolejną część, chociaż zrozumiem, jeśli jej nie napiszesz... Pozdrawiam
Madee
Wysłany: Nie 15:46, 30 Lip 2006
Temat postu: "Nie zapomnij o mnie..."
Rozejrzała się po niemal pustym pokoju. Tak, wzięła już chyba wszystko. Dwie skórzane walizki stały już koło drzwi, czekając, aż ich właścicielka pojedzie razem z nimi w daleki świat.
Pokoik wynajmowany u pani Macintosh był dość mały i przytulny. Wyblakła, kremowa tapeta w słabo widoczne kwiatki otulała ściany pomieszczenia. Żelazne łóżko, zazwyczaj przykryte ciemnozieloną kapą teraz wyglądało zupełnie zwyczajnie. Szafa ziała pustką, od czasu, kiedy wyjęto z niej wszystkie ubrania i dziecięce zabawki. Nawet lustro zawieszone po wewnętrznej stronie drzwi szafy zdawało się być tylko cieniem tego, czym było wcześniej.
Pod niedużym oknem, z którego zdjęto wszystkie kwiaty, stało dziecięce łóżeczko. Podeszła do niego i spojrzała w twarz swojej córeczce. Była do niego taka podobna... Ten sam mały zgrabny nosek, te same orzechowe oczy. Tęskniła za nim. Zastanawiała się, czy ją jeszcze pamięta. Bo ona pamiętała. Każdy wspólny dzień, każdy wieczór, każdą spędzoną razem chwilę i każde jego słowo. Pamiętała ten śmieszny nóż, który nosił ze sobą. Miał rączkę z czarnej skóry, która w dwóch miejscach była przetarta. I tamtą noc, kiedy byli razem w Szkocji. A potem jego wyjazd. Pamiętała, jak go piekło wtedy przedramię lewej ręki... Czule się z nią żegnał i obiecywał, że wróci szybciej. Ona czekała na niego, każdego następnego dnia. Ale nie wrócił.
Ani tego, ani następnego dnia. Wtedy widziała go po raz ostatni.
Kiedy urodziła się mała, nie miała wątpliwości, kto jest jej ojcem. Pokochała ją tak mocno, jak tylko może pokochać matka. Ale tylko to mogła jej ofiarować. Swoją miłość.
W oczach córki widziała jego czułe spojrzenie, a kiedy mała śmiesznie marszyła swój dziecięcy nosek, przypominały jej się te wspólnie spędzone wieczory, kiedy ten, śmiejąc się, marszył go tak samo.
Praca u pani Macintosh była dla niej promykiem nadziei, którą zaczynała tracić. Miała tam pokój, wygody, a owa czarownica pragnęła tylko towarzystwa. Macintosh traktowała ją jak córkę, a jej maleństwo jak najukochańszą wnuczkę. Uwielbiała się nią zajmować i ciągle powtarzała:
- Takie cudeńko to największy skarb!
Kochała. Kochała swoją pracodawczynię i swoją córeczkę. Zdawało się, że wszystko zaczyna się układać. I wtedy nadeszła choroba, która zniszczyła wszystko.
Pani Macintosh miała zaledwie pięćdziesiąt trzy lata, kiedy zmarła na ostrą odmianę smoczej ospy. Nie udało się jej odratować. Dom przeszedł w posiadanie jej siostrzeńca, który nie zamierzał tolerować ani jej, ani małej.
Podjęła decyzję. Nie miała przecież nic, bezgranicznej miłości do dziecka. Nic jej nie mogła dać. Nie chciała, aby żyła tak, jak ona.
Tej nocy opuściła dom, odprowadzana triumfującym spojrzeniem siostrzeńca pani Macintosh. Trzymała maleńką w ramionach, a za nią, kilka milimetrów nad ziemią leciały walizki. Na ulicy było ciemno, ale dojrzała drzwi do tego domu. Wiedziała, że tam będzie jej dobrze, że ci ludzie ją pokochają i wychowają jak własne dziecko. Musiała to zrobić, chociaż czuła, że razem z dzieckiem oddaje własne serce.
Ułożyła ją na wycieraczce, szczelniej otulając kocykiem. Nie chciała, aby mała zmarzła. Poprawiła jej w koszyku misia, którego dostała od swojej "babci", pani Macintosh.
- Nie zapomniej o mnie...- Wyszeptała cicho, ostatni raz tuląc do siebie córkę.
Wtedy odeszła, czując, jak krople krwi wypływające z serca, płyną jej po policzku. Na koszyczku zostawiła tylko małą karteczkę z napisem: Mam na imię Hermiona.
Kilka dni później w lesie niedaleko Londynu, znaleziono ciało kobiety. Miała długie, brązowe, kręcone włosy. W jej sercu tkwił nóż. Z czarną, skórzaną rączką, w dwóch miejscach przetartą.
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin